Category Archives: daikirai

Przesyłanie haseł mailem przy zakładaniu kont

Normalnie mnie trafia, jak na którymś już z rzędu portalu po rejestracji w mailu aktywacyjnym dostaję wpisane wcześniej hasło otwartym tekstem.

Szanowni pro(?)jektanci, koderzy i inni macherzy-chałturnicy – ja swoje hasło znam! Nie trzeba mi go przesyłać. A jak będę chciał je upublicznić to wyjdę przed blok o 4 rano i wykrzyczę je w te wszystkie ciemne, zaspane okna!

Poza tym – jak dostaję hasło otwartym tekstem to zaczynam się obawiać, w jakiej formie jest ono przechowywane w tych serwisach – czy przypadkiem nie jest również jawne. Bo jak któryś portalik walnie wtopę jak wykop*, to nawet w tęczowe tabelki nie będzie trza się bawić.

Dziś do niechlubnego grona dołączył FrazPC. Wcześniej wtopiło Pstro, LiberKey (!!!), Wiadomości24, LiveDrive (!!!), VMware (!!!), Blip i DobreProgramy. W owym niechlubnym towarzystwie pokutuje jeszcze wiele innych sajtów, ale szkoda na nie klawiry…

UPDATE (2009-10-20):

Tak mi przyszło, że jeśli twórcy systemów obawiają się zalewu userów, którzy będą mieli problemy ze swoimi hasłami, mogą dodać checkboxa (domyślnie zaznaczonego): „Tak, jestem lamą, nie potrafię zapamiętać swojego hasła, proszę, prześlijcie mi moje hasło mailem, aby cały świat pamiętał je razem ze mną”, który będzie owocował wysłaniem maila z url-em do sajta, loginem i hasłem otwartym tekstem.

* Nie, nie mam jednego hasła do wszystkich portali.

Kazik! Bujaj się!

Krótko i na temat.

Nie kupię płyty, jeśli jej wcześniej nie przesłucham. No i jeśli mi się nie spodoba. Na stojaka w markecie to ja mogę gumki wybrać, a nie wybadać klimat albumu. W radiu lecą tylko single w bardzo różnym sąsiedztwie, często jeszcze spsute ględzeniem prowadzącego audycję. Album to całość, trzeba trochę spokoju i czasu, aby go poznać i ewentualnie polubić. A płyty nie kupuje się po to, aby ją kilka razy przesłuchać i walnąć na półkę – kupuję, bo chcę jej słuchać wiele, wiele razy, wracać do niej przez lata.

Płyty nie ściągnąłem. I nie ściągnę. Bo nie zamierzam jej kupić. Dla zasady. Nie życzę sobie być nawet potencjalnie obrażany.

Pamiętaj, Kaziu, co śpiewałeś. Wszyscy artyści… to robole. Jesteś robolem, któremu zapłacę za coś, co mi się spodoba. Może i zrobiłeś coś fajnego (zwykle robiłeś fajnie), ale tym razem nawet nie pochylę się nad tym. Na każdą propozycję kupna płyty odpowiem…

…bujaj się!

Nie karmić troli!

Tia… Dziś popełniłem ten błąd. Na TLUG-u nakarmiłem trola. Rozwinęła się minipyskówka. Kto ciekaw, niech sobie do archiwum listy zajrzy, gógiel wie gdzie. Obiecuję, że to więcej się nie powtórzy. Przynajmniej dziś.

Znów powrócił temat ofert pracy na liście. IMHO listy tego typu są dobrym miejscem do szukania pracowników. O ile tylko oferta jest dobrze trafiona tematycznie to nie widzę problemu. Ba! Nawet – choć mam dobrą pracę i zmieniać jej nie zamierzam – chętnie takowe poczytam. Dobrze wiedzieć, co się dzieje. Do tego na TLUGu oferty pojawiają się sensownie opisane w temacie – można je sobie spokojnie pominąć, jeśli kogoś to nie interesuje. Ale nie wszystkim to pasuje. Szkoda tylko, że zostało to tak paskudnie okazane – niekulturalnie i niepoważnie. Po trolowemu.

Nie cierpię buractwa, drażni mnie. Ok, nikt nie jest święty. Ale większość ludzi (mam nadzieję, że ja też) potrafi się jakoś zmitygować, czasami z drobną pomocą współdyskutantów ;P Tu niestety, zamiast olać sprawę, próbowałem trola przepłoszyć. Każdy popełnia błędy ;/

I stało się. Ów trol, mocno poruszony moją krytyką, stwierdził uszczerbek na swoich dobrach osobistych i nosi się z zamiarem dociekania sprawiedliwości. W sądzie. Ciekawe, czy pozostałych dyskutantów z wątku również będzie pozywał? Może lepiej będzie nam się bronić w grupie?

Zolix!

Prośbę mam. Zanim znów przyjdzie Ci na myśl dzwonić do mnie i mnie straszyć, uprzedź mnie mailem lub SMS-em. Zorganizuję wszystko tak, abym mógł sobie spokojnie się poturlać rżąc ile wlezie. A potem, jak już chwilę odpocznę i odzyskam oddech – powiem Ci, co i gdzie możesz zrobić. A! I koniecznie mi przypomnij, abym włączył nagrywanie rozmowy. I – jak już dzwonisz – racz się przedstawiać, zanim zaczniesz mi grozić.

Polska Gola!

YEAH! Nasi herosi wygrali z San Marino! Zajebiście! I to dodatkowo z zajebistym wynikiem! Dziesięć do zera! Duma mnie rozpiera!

Dobra, pierwszokwietniowy żart mam już za sobą. Znaczy nasi hirołsi wygrali z drużyną amatorów. To akurat prawda. Z tą dumą – to już primaaprilisowo…

Lekko żenujący jest widok kibiców wyjących na mieście, machających szalikami, włażących po pijaku na ulicę… No chyba, że cieszą się, że dało się odbić od dna i dno się nie oberwało (Sorry, SanMarińczycy, nic do was nie mam ;P pewnie mieliście niezłą bekę grając z „profesjonalistami”), no bo przecież nie cieszą się chyba ze zwycięstwa?

PS: Idealne skojarzenie? Gołota i Małysz na ringu ;P

A dziś darcie biblii – z dedykacją

Czy już mówiłem, że panRyszard Nowak,szef Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami – w moim skromnym mniemaniu – nie nadaje się do pełnienia funkcji publicznych? Nie? No to mówię.

W ramach uprzyjemniania sobie (i innym) życia proponuję zorganizować happening dedykowany własnie panu Rysiowi (z „Klanu”?!). Imprezę można rozbujać do sporych rozmiarów, nie wiem, jakieś bicie rekordu Guinnessa?

A co byśmi mieli robić? Proponuję… darcie biblii! Każdy przynosi jakąś biblię, puszczamy Pieśń Aptekarzy z Podróży Pana Kleksa i drąc się – drzemy! Ja wezmę „Biblia TCP/IP tom 2 implementacje”. Będzie to wyzwanie, bo ma szytą okładkę, twardą, grzbiet wzmacniany płótnem.

Ciekaw jestem, czy to też urazi uczucia religijne pana Rysia.

Mi będzie tylko przeszkadzał fakt niszczenia książek, bo w szacunku dla nich żem wychowan. Ale dla takiej sprawy się poświęcę.

Nasza-klasa – nasz-kant.

Jakiś rok temu usunąłem konto z NK. Jakież było moje zdziwienie, jak się w lutym okazało, że konto nadal sobie gdzieś wegetuje w systemie, tyle, że jest niewidoczne. Wywiązała się dyskusja mailowa z NK która w końcu zaowocowała zapewnieniem mnie, że:

Dziękuję za kontakt w tej sprawie. Pragnę poinformować, że Pana konto zostałopomyślnie usunięte z serwisu. Profil nie pojawia się w wynikach wyszukiwania,w serwisie nie ma zdjęć, jak również zostały usunięte wszelkie komentarze naforum. Po koncie więc nie ma śladu. Jedyną niedogodnością jest fakt iż wserwisie nie możliwa jest ponowna rejestracja z użyciem tego samego adresue-mail.

Stwierdziłem – OK, pewnie sobie trzymają email i login w formie hashy i nie są to już dane osobowe. Nadal nie mogłem założyć konta z emailem i loginem, których zwykle używam, ale kij z tym. Odpuściłem sobie wszelkie kontakty z portalem. Widać, jak trochę pomarudziłem, ktoś się w końcu przyłożył do sprawy i zrobili co trzeba. W tym – choć o to nie prosiłem – usunęli wgrane przeze mnie zdjęcia i wpisy z forów. Dobra, niech będzie.

Jakież było moje zdziwienie, jak Vagla wczoraj doniósł o problemach z teoretycznie usuniętymi kontami. Przetestowałem – działa. Szybka prośba do znajomych o sprawdzenie – fotki nadal są. Wpisy na forum – również. Czyli coś jest nie tak.

A dokładnie co?

Portal – pomimo wyraźnych zapewnień i możliwości technicznych zanonimizowanego przechowywania niektórych danych (ww hashe, np md5 albo sha1) – nie usunął moich danych osobowych. Co gorsze – przez prawie rok nie miałem wglądu w te dane ani możliwości ich modyfikowania i aktualizowania. Nie mam żadnej pewności, czy przez ten rok portal nie czerpał korzyści majątkowych z dysponowania moimi danymi, czy nie udostępniał ich podmiotom trzecim.

Do tego portal bezprawnie korzystał z treści mojego autorstwa. Owszem, jest pkt 6.6 regulaminu, w którym stoi:

Użytkownik udziela Administratorowi nieodpłatnej, niewyłącznej licencji do wykorzystania udostępnionych utworów dla potrzeb świadczenia usług w Serwisie oraz zrzeka się wszelkich roszczeń w stosunku do Administratora w przypadku ich wykorzystania, w tym kopiowania w celach związanych z działalnością Serwisu oraz usunięcia z Serwisu.

Niestety, owa licencja wygasła w momencie, kiedy zapewniono mnie, że owe materiały zostały z portalu usunięte razem z moimi danymi osobowymi. Zaznaczam – nie w chwili, kiedy usunąłem konto – o tym mówią ostatnie słowa pkt. 6.6, tylko w chwili, kiedy obsługa portalu zapewniła mnie, że te dane zostały usunięte.

Podsumowując – zostałem oszukany przez NK. Przedstawiono mi w mailu opis sytuacji nie zgodny z prawdą. Nie usunięto z systemu moich danych osobowych, nie usunięto zdjęć ani wpisów z forum, co więcej – nadal z nich korzystano prowadząc komercyjną bądź-co-bądź działalność. Odebrano mi prawo do zarządzania moimi danymi osobowymi, w tym również prawo do ich usunięcia. Do tego – uwzględniając sytuację ze zdjęciami – mam prawo przypuszczać, iż również moje dane osobowe służyły do prowadzenia działalności komercyjnej.

Nasza-klaso, co ty na to?

Poniedziałek, trzynasty dzień października

Dziś miałem przyjemność wybrać się do ludzików zarządzających całym IT w firmie. Jak się okazało, przyjemność bardzo wątpliwą. Dawno się nie zdarzyło, żeby ktoś podniósł głos rozmawiając ze mną. A pan, który nawet nie raczył się przedstawić, rozmawiał ze mną w tonie cokolwiek napastliwym, a nieuprzejmym – na pewno.

Czemu niektórym stanowisko się tak na psychę rzuca? Przecież wszystko można załatwić kulturalnie, nawet jak się jest wrednym kawałem skurczybyka (Ave Thorgal! ;D). Niektórym (Ave Gabryś! ;D) nawet przerost ambicji czy kompleksy nie przeszkadzają w komunikacji z ludźmi. Ba! Są tacy, którzy mają całkiem niepoukładane (Ave Admin! ;D), a mimo to fajnie się z nimi gada, są uprzejmi, potrafią podejść do człeka z uśmiechem i zrozumieniem.

Dział IT w(tak niestety aktualnie wypada mi powiedzieć)naszym molochu jest jakiś wynaturzony. Jakoś zawsze mnie się wydawało, że robiąc za technicznego jest się po to aby inni mogli pracować. Taka działalność usługowa wewnątrz firmy. Może to kwestia jakiegoś (tfu!tfu!) powołania? Jak np z nauczycielami? Ale na pewno jest to robota wymagająca zdolności interpersonalnych. Jakoś naszym IT brakuje nieco tego skilla. A i technicznie jakoś średnio sobie radzą. Bo z IT jest jak z efektami specjalnymi w filmach – najlepsze to są te, które budują klimat, a się ich właściwie nie zauważa. I w IT tak samo – jak się dobrze wykonuje swoją pracę, jest się dobrym w te klocki – ludzie zapominają, że istniejesz – masz czas na Kłejka, anime, gazety, dokształcanie się, własne projekty. Niestety, o naszych technicznych często się myśli. Za często…

Straciłem szacunek i pazerność pośredników

Jakoś tak mnie wychowano (a może to wrodzone? ;P), że każdemu człowiekowi należy się szacunek. Ot tak, na kredyt. Ale ów mój szacunek można stracić. Właśnie to się stało w przypadku pana Sławoja Leszka Głodzia.

Miałem wątpliwą przyjemność obejrzećwłaśnie fragment rozmowy z owym panem na TVP Gdańsk. Proponuję, aby tego pana alkomatem testować zanim wejdzie do studia, bo takie teksty to na trzeźwo tylko Lepper chyba rzucał.

Continue reading

Spam, lovely spam!

Czasem przeglądam folder ze spamem. Dziś w oczy rzuciła mi się jedna przesyłka.

Firma Global Services w mailu o wdzięcznym temacie „(no subject)” uprzejmie zapytuje: „Czy wiedzą panstwo od czego zależy ich sukces w Internecie?”.

Pewnie trzeba się do nich udać po ową wiedzę, bo zapewniają:
„Sprawimy iż panstwa firma zaistnieje w Internecie , zapewniamy pełen profesjonalizm oferowanych usług, maksymalną funkcjonalność wykonywanych przez nas stron,”.

Ok, po przeanalizowaniu maila i strony firmy doszedłem do kilku wniosków.

Sukces firmy webowej zależy między innymi od:

  • nierobienia literówek
  • szanowania adresata
  • nierozsyłania pełnego błędów spamu
  • nadawania mailom tytułów
  • poprawnej interpunkcji i składu tekstu
  • robienia stron zgodnych ze standardami
  • robienia stron z menu ładującym się w czasie poniżej 1s
  • robienia stron z poprawną nawigacją
  • robienia stron z obsługą przewijania treści rolką
  • robienia stron dających się przejrzeć w mobilnej Operze lub przeglądarkach tekstowych

Przydaje się również odrobina samokrytycyzmu.