Mandarynka – Waglewski i Pospieszalski

Wczoraj, w godzinach późno-wieczornych w sopockiej Mandarynce koncert dali ci dwaj panowie.

Koncert – rewelka. Wspaniała muzyka, świetny kontakt z publicznością, bardzo dobre (Mazur – dzięki!) nagłośnienie.
Wszystkim miłośnikom lekko kameralnych imprez z muzyką inną niż radiowa sieczka – polecam.
Niedługo zamieszczę parę fotek.

Koty, kociaki, koteczki, kocury…

W weekend była sobie wystawa kotów rasowych w Sopocie. Fajnie było!

Znaczy – jak zwykle kupa roboty. Od paru lat pracuję na sopockich imprezach jako steward. Robota koszmarnie męcząca, momentami stresująca, wymagająca sporego skupienia, ale też dająca sporo satysfakcji.
Spotyka się kupę ludzi, którzy świata nie widzą poza swoimi kotami. Można pogadać z hodowcami, nauczyć się czegoś przy sędziach, pooglądać koty, a będąc stewardem – do wielu z nich wziąć na ręce, obejrzeć, pogłaskać.
Jak co roku wystawa miała wiele niedociągnięć, ale i tak wrażenia ogólne są całkiem pozytywne. Ot, brakowało identyfikatorów, koszulki dla stewardów tylko w rozmiarze M (co np dla mnie jest sporo za mało ;P), nagłośnienie sali jak co roku tragiczne, itp, itd…
W tym roku pracowałem z sędziną Angeliką Kneifel. Pracowałem już z różnymi sędziami, ale z nią było chyba najlepiej. Spokojna, bardzo konkretna, miała uśmiech i dobre słowo dla nawet najbardziej nerwowych kotów. Bardzo sympatyczne było również traktowanie stewardów jako normalnych ludzi a nie jak szczeniaków co się plączą pod nogami albo zła koniecznego.
Najbardziej chyba podobało mi się to, że gdy oceniała coś u kota to prawie za każdym razem dokładnie wyjaśniała mi co i dlaczego, kazała wyczuć zgrubienie na ogonie czy zbadać budowę stawów skokowych, dotknąć futra o jakichś szczególnych cechach, pokazywała i wyjaśniała różnice w kształcie głowy poszczególnych ras. Wyglądało to tak, jakbym robił u niej staż sędziowski, a nie tylko pomagał przy wystawie ;P.
Jeśli w przyszłym roku znów przyjdzie mi pracować przy wystawie to mam nadzieję, że pani Kneifel będzie sędziowała i że uda mi się znów z nią pracować.
Na koniec parę fotek z wystawy. Koty na nich występujące to głównie znajome zwierzaki z hodowli Bratnia Dusza*PL.

Flashowym reklamom z dźwiękiem mówimy NIE!

Wyobraźmy sobie taką nie całkiem hipotetyczną sytuację. Macie wszystkie dźwięki w programach powyłączane albo ściszone. Odpalacie sobie film, grzecznie, ściszony do 15%, bo jest wcześnie rano i żona śpi. W tle każecie liskowi ładować newsy w zakładkach…

WIDEO REKALMY NA ONECIE!!!
Kurwa! Jak ryknęło! Główny systemowy miałem na 100%, więc flash wydarł się jak dziki. Nie ściszam maina, bo często potrzebuję go na maksa, więc wolę ściszać sobie w aplikachach. Pewnie na to liczą onetowcy…
…ale wkurw pozostaje…

Kacze jaja.

Marcinkiewicz musi odejść!

Kaczyński Brothers przejmują władzę!
Gumki tematem tabu!

K…wa… Jak tak dalej pójdzie, to poranne przeglądy prasy tylko pod kontrolą psychologa…

Heyah – tani internet?

Swego czasu Heyah miało małego buga w swoim systemie i można było spokojnie łączyć się z internetem nie narażając się na koszty. Potem pojawiła się informacja, że dziura została załatana, i możliwości takowej nie ma.

Okazuje się jednak, że nadal można korzystać w Heyah jak nie z darmowego to z dość taniego internetu bezprzewodowego.

Cała sprawa zaczęła się jakiś rok temu. Korzystałem z dobrodziejstw karty prepaidowej kontrolując swoje wydatki na telefon. Nawet się to ładnie sprawdziło. Aż pewnego dnia życie zmusiło mnie do podłączenia się do sieci przez telefon. Doładowałem 20PLN i miałem nadzieję, że to styknie na to co musiałem zrobić. Posiedziałem 3.5h na sieci mile zaskoczony „wydajnością” finansową połączeń w Heyah. Niestety, następnego dnia było nieco mniej fajnie…

Rano okazało się, że mam stan konta poniżej -6.10PLN. Zadzwoniłem z innego telefonu do operatora, okazało się, że mam stan konta… -87PLN. Heyah radośnie i nie informując mnie o tym obdarowała mnie możliwością zrobienia debetu. I to nie małego.
Usiłowałem reklamować naliczoną opłatę, jednak po 4 tygodniach walki znów pod presją normowania życia poprostu doładowałem telefon 100PLN i stopniowo zapomniałem o sprawie.

Aż ostatnio musiałem wyjechać na kilka dni. Coś mnie tknęło, że może ta debetowa usłużność Heyah nadal działa i kupiłem starter za 5PLN. I voila – 2 dni wiszenia na sieci non stop! Stan konta: -420PLN.

Jak pewnie się domyślacie, nie mam zamiaru płacić. Poprostu karta trafiła do kosza. W końcu jest to karta pre- a nie post-paid. W regulaminie świadczenia usług przez Heyah nie ma nic o obowiązku spłacania debetu. Ba! Nie ma ani słowa o istnieniu takowej „usługi”. Jest tylko informacja, że (cytat z maila od Heyah)”

„Opłaty z tytułu korzystania z usług mogą być naliczane z opóźnieniem.” W związku z powyższym w sytuacji, gdy podczas obciążania konta przez system jego stan jest niewystarczający na dokonanie zapłaty za usługi, z których skorzystał Użytkownik, na koncie pojawia się debet (kwota poniżej 0 PLN z VAT).

Jakkolwiek moralnie takie działania są wątpliwe, chyba co jakiś czas będę korzystał z takiego niespłacalnego debetu. Powiedzmy, że w ramach rekompensaty za miesiąc użerania się z operatorem rok temu…

Beniamin

Tak, dziś będzie o software. Tym nowym, końskim.

Ciekawe, jak sobie nasz koń wszechpolski wyobraża blokowanie dostępu do treści, kiedy świadomość techniczna uczniów zaczyna być lekko zastraszająca (przynajmniej pewnych jednostek). W znajomym gimnazjum uczniowie omijają ograniczenia używając… VNC. Jeden z uczniów postawił serwer w domu (tak, 14-15 letnie dzieci już potrafią postawić linuxa i skonfigurować na nim vnc-server), wpuścił na niego ludzi i śmigają po blogach, czatach i innych gazetach śmiejąc się koniowi w twarz.

Albo. Wiele szkół ze względów finansowych (lub ideologicznych czasem) decyduje się na instalację pingwina lub (o zgrozo!) diabełka na swoich komputerach. Beniaminek nawet po potraktowaniu go winem nie chce współpracować ze zwierzętami albo (o zgrozo!) siłami nieczystymi.

Albo. Jeśli już w ogóle wprowadzać system cenzurujący, to można by go chociaż porządnie zrobić. Ograniczać na poziomie laboratorium szkolnego a nie pojedynczych maszyn, zrobić rozproszoną bazę danych wycinanych haseł albo adresów. Można by się nawet pokusić o implementację sprzętową (np na bazie jakiegoś prostego routerka za 100-150pln).

Eh. A może zamiast cenzurować sieć w szkołach to kopnąć w dupę rodziców, aby trochę bardziej się przykładali do wychowania dzieci?

Burza


Yeah! W końcu solidna burza! Szkoda tylko, że nie ochłodziło się jakoś znacząco…
Błyskało, waliło, lało…
Aktualnie nie działa żaden nadajnik Ide^HOrange w okolicy.