Category Archives: fun

De beściak

Czasem lubię się pastwić nad ludźmi, czasem nad kodem. Nad ludźmi bywa kiepsko, bo może to być nielegalne. Nad kodem lepsiej, bo może to stanowić niezłe ćwiczenie. Ostatnio mnie trafiło, jak zobaczyłem commenta o wdzięcznym brzmieniu:

Eddy Vlad
24-Nov-2009 04:59
The shortest recursive delete possible.


/** 
* Delete a file or recursively delete a directory * 
* @param string $str Path to file or directory 
*/ 
function recursiveDelete($str)
{ 
  if(is_file($str))
  { 
     return @unlink($str); 
  } 
  elseif(is_dir($str))
  { 
    $scan = glob(rtrim($str,'/').'/*'); 
    foreach($scan as $index=>$path)
    {
      recursiveDelete($path);
    }
    return @rmdir($str);
  }
}

Kilka minut zabawy i wymodziłem coś takiego:


function rrmdir($path)
{
  return is_file($path)?
    @unlink($path):
    array_map('rrmdir',glob($path.'/*'))==@rmdir($path)
  ;
}

Wspomoże ktoś czymś jeszcze krótszym?

Ford Escort 1.8D ’94

Post oryginalnie zamieszczony na http://radxcell.nora.pl/2008/12/05/ford-escort-18d-94.html

Auto owe zakupiliśmy w 2006 jako 14latka ze sporym przebiegiem – 217kkm. Stan całości był zadowalający, cena również – decyzja była prosta.

Było to pierwsze moje auto po kilkuletniej przerwie, więc – choć miałem okazję w międzyczasie jeździć różnymi innymi samochodami – trzeba się było do pewnych rzeczy na nowo przyzwyczaić.

Essi – choć już niemłody – chodził elegancko. Silnik – jak na diesla – do mniej więcej 100km/h nieuciążliwy jeśli chodzi o głośność. Jak na diesla przystało – niezbyt dynamiczny. Za to za rozsądne operowanie gazem odwdzięczał się bardzo rozsądnym zużyciem paliwa – na trasie udało się zejść do 4.7l/100km, na mieście – 5.8l/100km. Bardzo to cieszyło pod koniec miesiąca, przy podsumowywaniu wydatków na auto. Przez 2 lata auto było traktowane niespecjalnie kulturalnie ;D Nogi nie mam lekkiej, więc pracowało ciężko.

Wnętrze wygodne, z przodu obszerne, z tyłu – trochę mało miejsca na nogi. Kokpit ergonomiczny, brakowało mi na początku obrotomierza, ale po 2 miesiącach na słuch dało się wybadać wszystko.

Auto zachwycało elastycznością – praktycznie na palcach mogłem policzyć sytuacje, kiedy mi zgasło, bo np próbowałem ruszyć z trójki. Przy prędkościach miejskich nachylenie trasy nie robiło różnicy. Na niskich biegach miało się wrażenie, że załadowany po dach wjedzie po pionowej ścianie – a to tylko 60 koni. Jednocześnie – mając trochę doświadczenia – dawało się na trasie spokojnie wyprzedzać. Na czwartym ładnie szedł do przodu, trochę – powiedziałbym – majestatycznie, ale skutecznie.

Układ jezdny Escorta zachwyca na krętych trasach. Dobija w serwisowaniu. Przednie wahacze mocowane metalowo-gumowymi tulejami wymagają częstych przeglądów i – niestety – dość upierdliwych wymian owych tulej. Auto w zakrętach idzie jak po szynach, bez gięcia się na boki, dokładnie tak, jak się mu wskaże kierownicą. Trochę przy bardziej kozackiej jeździe przeszkadza fatalne trzymanie boczne foteli, całkiem z resztą wygodnych.

Serwisowanie tego auta było średnio przyjemne. Aby wymienić prawą przednią żarówkę trzeba złamać sobie nadgarstek w dodatkowym miejscu. Albo wymontować lampę, na co zresztą zdecydował się serwisant w gdańskim Norauto. Silnik jest wieeelki, zrobienie przy nim czegokolwiek wymaga sporych zdolności manualnych aby dostać się w różne zakamarki komory silnika.

Genialnym patentem jest elektryczna siatka wewnątrz przedniej i tylnej szyby. Zimą odpala się silnik, włącza grzanie szyb, odśnieża dach i maskę, włącza wycieraczki i jedzie. Na początku jadąc nocą trochę przeszkadza owa siatka w szkle dodatkowo lekko rozpraszając światła nadjeżdżających aut, ale szybko idzie się do tego przyzwyczaić.

Bardzo pozytywnie zaskoczyły mnie hamulce w Essim. Dały się bardzo szybko wyczuć i dokładnie dobierać siłę hamowania. W aucie bez ABS dobre opanowanie hamulców to podstawa. Essi bardzo to ułatwiał. Auto hamując szło idealnie prosto, bez noszenia, tendencji do obrotów i innych tego typu niespodzianek, nawet na śliskiej nawierzchni.

Po kilku miesiącach jeżdżenia większość manewrów byłem w stanie wykonywać na centymetry. Wyjątkiem było parkowanie tyłem – za cholerę nie dawało się wyczuć, gdzie auto się kończy. Mocno nachylona tylna szyba i jeszcze lekko wystający kufer skutecznie utrudniają ocenę odległości od przeszkody.

Konstrukcja Escorta okazała się niesamowicie odporna na bardzo złe traktowanie. Dziesiątki razy uderzyłem podwoziem o krawężniki, kamienie na polnych drogach, raz cofając zawadziłem przodem ścianę budynku, raz tyłem skasowałem drzwi kierowcy w Sprinterze (moja wina) a raz przodem zdemolowałem prawe tylne drzwi w SuperBie (wina buraka ze Skody). Te wszystkie przygody kosztowały mnie wymianę tłumika i prawej tylnej lampy.

Ogólnie Essiego będę bardzo dobrze wspominał. Prowadził się dobrze, koszty eksploatacji były niewysokie, części dostępne bezproblemowo i w rozsądnych cenach.

Kody QR

Jak pewnie dało się zauważyć, na headerze blogaska pojawiły się QR Code. Ten na głównej stronie to moja wizytówka, w rozwinięciach postów – linki do konkretnych podstron. Całość korzysta z shortera i generatora kodów dostępnego na http://nora.pl/

Ciekawe, ile osób w Polsze używa kodów QR? Ciekawe, ile osób jest w ogóle świadomych istnienia takowego wynalazku?

Za chwilę wydrukuję kartkę ze sporym kodem prowadzącym do tego posta i wstawię kartkę na tylną szybę w aucie. Ciekawe, czy pojawią się jakiekolwiek wejścia przez kod… ;D

Skoda Superb Combi 2.0 TDI CR DSG

Ha! Korzystając z uprzejmości gdańskiego salonu Plichty, dziś wybrałem się na przejażdżkę owym autkiem. Umówić się było łatwo, byli bardzo elastyczni jeśli chodzi o termin. I sprowadzili mi z Gdyni dizelka z automatem.

Papierki

Oczywiście na wstępie krótka ankieta + ksero prawa jazdy i podpis pod zrzeczeniem się lewej nerki. Potem kluczyki i do auta. Mogłem dostać auto na randkę sam-na-sam, ale wolałem mieć ze sobą kogoś z salonu. Zawszeć to nieco pewniej na drodze.

Superb Combi

Jest śliczny. Tzn każdemu wg potrzeb, ale IMHO o ile Superb sedan ma tył obleśny jak stara ropucha rozjechana przez ciężarówkę, tak tył kombiaka ma linię śliczną, odrobinę zalatującą Alfą Romeo lub Laguną GT. Ok, wiem, są ludzie, którym w ogóle kombiaki się nie podobają, ale z kim bym nie rozmawiał tak zawsze sedan czeszki – boli, kombi – w najgorszym wypadku – ujdzie. Przód wcale niedelikatnie nawiązujący do BMW, masywny, agresywny, ale całkiem estetyczny.

Continue reading

Transformers 2 z przymrużeniem oka

Właśnie wróciłem z kina. Ogólnie solidna czwórka ;P Efekty na plus, operatorka na słaby minus, muza na plus, o scenariuszu lepiej nie wspomiać ;P Ogólnie elegancka, epicka rozwałka.

W samym filmie w paru miejscach wydaje mi się, że reżyser puszcza do nas oko. Może trochę nadinterpretuję, ale widziałem parę nawiązań do innych filmów. I do gier.

Na przykład Decepticon śledzący Sama w kampusie – ewidentnie T-X z Terminatora 3. Bumblebee wyrywający kręgosłup – Sub Zero z MK1. Optimus Prime ruszający do akcji mówiący „Let’s rock!” – Duke Nukem 3D. Jeszcze trochę mniej lub bardziej naciąganych by się znalazło. Trza tylko doczekać, aż film się pojawi na DVD, bo na kino drugi raz już nie mam ochoty… ;P