O tarczach hamulcowych

Bo ludziom się wydaje, że będą mieli nimi gdzie szybciej jeździć.

Widzisz, problem polega na tym, że ciągle operujemy w dwóch rozłącznych przestrzeniach logicznych.

Ja – i jeszcze np Marcin – mówimy o cywilnej jeździe po publicznych drogach w Polsze. W takich warunkach prędkość maksymalna przez większość czasu dla przeciętnego zjadacza marfefki jest wyznaczona (upraszczając) na 50 w mieście i 90 poza miastem, 120 na ekspresówkach (nie wszystkich) i 140 przy wyjeździe na wakacje albo święta. W takich zakresach prędkości mając rozum w głowie a nie w bucie seryjne hamulce na defaultowych oponach w przerośniętym kompakcie, jakim jest Octavia – wystarczają z palcem w zupie. Między kolejnymi hamowaniami jest dość czasu, aby tarcze ostygły i pracowały jak należy.

Z kolei paru szybkich i wściekłych – nie będę wskazywał palcem – żyje w przeświadczeniu, że cały świat jest jednym wielkim torem wyścigowym i na każdej prostej są gotowi położyć dwie paki na blat. Dla nich jazda po mieście oznacza strzał spod świateł i ekstremalne hamowanie kilka sekund później na następnych światłach. Obca im najwyraźniej jest koncepcja płynności ruchu, hamowania silnikiem i zachowywania się na publicznej drodze w sposób przewidywalny i określony w kodeksie ruchu drogowego.

Owszem, są tacy, którzy nie żyją na torze a są po prostu drogowymi nieogarami i dla nich tarcze rozmiaru koła z wozu drabiniastego będą za małe by odprowadzić ciepło z ciągłego hamowania na kilkukilometrowym zjeździe. Im docelowo każde auto się albo zepsuje albo je rozbiją – pozostaje tylko się modlić, aby stało się to, zanim kogoś skrzywdzą.

Jeśli potrzebujesz auto do zwykłej jazdy a nie do zapierdalania po torze to seria w 100% wystarczy. Zwykle przy hamowaniu to zawodzi nasza różowoszara galaretka, nie auto. Jesteśmy w drodze rozproszeni, nie zachowujemy właściwych odstępów, jedziemy za szybko, uważamy, że jakoś to będzie. Możesz kupić GTR-a, R8 czy Countach – ale żadnego z nich w normalnym, cywilizowanym ruchu nie wykorzystasz nawet w 10% – również przy hamowaniu. A 100% możliwości tych aut jesteś w stanie wykorzystać legalnie tylko na dobrym torze i to po latach nauki.

Smutna niestety obserwacja życia na drogach pokazuje, że jak już ktoś dociuła do tego przechodzonego RS4, eMopakieta czy nawet weźmie w leasing porsche to wydaje mu się, że jest lepszy i może więcej. I zapomina, że może i może, ale mu nie wolno. I parkuje jak buła na przejściu dla pieszych, albo na miejscu dla inwalidy, bo tam więcej miejsca i żeby mu nie obili drzwi, cisną dwa złote z groszami po ekspresówkach i autostradach uniemożliwiając innym bezpieczne poruszanie się zgodne z zasadami.

Patrząc na to wszystko, widząc degradację drogowych zachowań wprost proporcjonalną do możliwości lub ceny auta cieszę się, że jestem tylko szarym kurakiem w kapeluszu spokojnie ciągnącym zgodnie z przepisami prawym pasem seryjnym golfem z biedronki. I marzę, aby żaden szybki-ale-bezpieczny nie pozbawił mnie kiedyś możliwości dojechania do celu.

====

Autocytat z odmętów bunia, z dyskusji o rozmiarze tarcz hamulcowych na grupie OCP.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *