Category Archives: jogger

Jak Europa Polsce tak Polska…?

Poczytałem sobie. Jak zwykle – za dużo. Artykuł na gazeta.pl. O imigrantach w Polsce.

I tak mi się pomyślało – na ile my – Polacy – jesteśmy podobni kulturowo do Brytyjczyków, Niemców, Belgów, Francuzów… Albo Amerykanów, że tak bardzo zabiegamy o ruch bezwizowy do nich i prawo pracy. A może oni nas tam poprostu nie chcą – aby zachować czystość narodową?
Coś mi twierdzenia pana Wieczorka zalatują skrajnym nacjonalizmem…

Mięsko

Karkówka z grilla – howto.

Karkówkę zakupić. Im więcej, tym lepsiej. Na 6-8 osób 2kg powinno styknąć.
Karkówkę pociąć na plastry grubości kciuka. Jeśli plaster ma dużą powierzchnię, to może być cieniej.
Plastry osolić, leciutko (p)opieprzyć, mocno rozbić tłuczkiem. Nie szkodzi, że kawałki uzyskają powierzchnię połowy blatu – na grillu się zbiegną.
Do michy wlać oleju – tak z pół szklanki, może więcej. Wrzucić:
– 2 żółtka
– trochę soli (płaską łyżeczkę)
– pieprz
– bazylię (może być sporo, jak kto lubi)
– odrobinę (czubek łyżeczki!) curry
– łyżkę miodu gryczanego (może być taki 2-3 letni, co to cukier w nim opadł, zebrać to co płynne z wierzchu, jak twardo – ciut gorącej wody)
– szczyptę (nie więcej!) tymianku
Wsio dość dokładnie wymieszać tak, aby żółtka się rozprowadziły.
W to wlać powoli nieco więcej niż pół szklanki piwa, jakiegoś ciemnego, gorzkiego. Powoli wymieszać z tym co już w misce.
Mięsko ułożyć plastrami na płask w zalewie. Odstawić do lodówki na noc.
Następnego dnia popołudniu wykładać na grilla.
Mięsko z zalewy jest nią mocno przesiąknięte, więc nie ma potrzeby bejcowania czy polewania. Świetnie się nadaje również na rakleta czy nawet na patelnię.
Podawać najlepsiej ze świeżym pieczywem lub ziemniakami i cukinią, również z grilla.
Doprawiać dobrym humorem.

Sma-czne-GO!

Mandarynka – Waglewski i Pospieszalski

Wczoraj, w godzinach późno-wieczornych w sopockiej Mandarynce koncert dali ci dwaj panowie.

Koncert – rewelka. Wspaniała muzyka, świetny kontakt z publicznością, bardzo dobre (Mazur – dzięki!) nagłośnienie.
Wszystkim miłośnikom lekko kameralnych imprez z muzyką inną niż radiowa sieczka – polecam.
Niedługo zamieszczę parę fotek.

Koty, kociaki, koteczki, kocury…

W weekend była sobie wystawa kotów rasowych w Sopocie. Fajnie było!

Znaczy – jak zwykle kupa roboty. Od paru lat pracuję na sopockich imprezach jako steward. Robota koszmarnie męcząca, momentami stresująca, wymagająca sporego skupienia, ale też dająca sporo satysfakcji.
Spotyka się kupę ludzi, którzy świata nie widzą poza swoimi kotami. Można pogadać z hodowcami, nauczyć się czegoś przy sędziach, pooglądać koty, a będąc stewardem – do wielu z nich wziąć na ręce, obejrzeć, pogłaskać.
Jak co roku wystawa miała wiele niedociągnięć, ale i tak wrażenia ogólne są całkiem pozytywne. Ot, brakowało identyfikatorów, koszulki dla stewardów tylko w rozmiarze M (co np dla mnie jest sporo za mało ;P), nagłośnienie sali jak co roku tragiczne, itp, itd…
W tym roku pracowałem z sędziną Angeliką Kneifel. Pracowałem już z różnymi sędziami, ale z nią było chyba najlepiej. Spokojna, bardzo konkretna, miała uśmiech i dobre słowo dla nawet najbardziej nerwowych kotów. Bardzo sympatyczne było również traktowanie stewardów jako normalnych ludzi a nie jak szczeniaków co się plączą pod nogami albo zła koniecznego.
Najbardziej chyba podobało mi się to, że gdy oceniała coś u kota to prawie za każdym razem dokładnie wyjaśniała mi co i dlaczego, kazała wyczuć zgrubienie na ogonie czy zbadać budowę stawów skokowych, dotknąć futra o jakichś szczególnych cechach, pokazywała i wyjaśniała różnice w kształcie głowy poszczególnych ras. Wyglądało to tak, jakbym robił u niej staż sędziowski, a nie tylko pomagał przy wystawie ;P.
Jeśli w przyszłym roku znów przyjdzie mi pracować przy wystawie to mam nadzieję, że pani Kneifel będzie sędziowała i że uda mi się znów z nią pracować.
Na koniec parę fotek z wystawy. Koty na nich występujące to głównie znajome zwierzaki z hodowli Bratnia Dusza*PL.