Category Archives: jogger

hm. czy na ircu bywają normalni…?

19:37:04 < on> ziew.
19:40:38 < ona> on: fotki?
19:41:28 < on> @work
19:41:36 < on> &cable!work
19:41:51 < on> ==!fotki@now

Wysłany: 23 czerwca 2005, 19:44:12

Tak to jest, jeśli procesy nie są synchronizowane…
Jest 365 dni w roku. Są 54 soboty. Ludzi ze starej paczki wcale nie tak wielu, a mimo to doszło do kolizji.
13go sierpnia Michał i Krzyś się hajtają. Tzn nie ze sobą ;P Ze swoimi wybrankami.
I chyba dojdzie do zagłodzenia jednego z procesów.
Bo jeden z nich w Ełku a drugi w Olsztynie. Sorry, nie da się sensownie obskoczyć obu imprez.
Przykro, że trzeba wybierać między tak ważnymi uroczystościami w życiu jak by nie patrzeć bliskich mi ludzi.

No to dziś będzie o ślubach. Forestowy się nie odbędzie. Narazie.
Any i Michasia był dziwny. Strasznie pośpieszny.
Okraszów pewnie bardzo ładny, ale nie dane mi było obejrzeć niczego poza wprowadzeniem skazanej.

no tak. i stało się.
dziś ponoć przyszło 2 takich co to mieli nam odebrać komputery. spoko, rozumiem, sprzęt jest wydziału a nie nasz prywatny więc wydział może go sobie zabrać.
ale do jasnej ciasnej my na nim pracujemy! wypadałoby dać znać 2-3 dni wcześniej abyśmy chociaż dokumenty mogli spokojnie zgrać.

Gdyby czas plynal w druga strone to byloby tak pieknie…
Zaczyna sie od tego, ze kilku gosci przynosi cie w skrzyneczce
i oczywiscie od razu trafiasz na impreze. Zyjesz sobie spokojnie jako
starzec w domku. Stajesz sie coraz mlodszy. Pewnego dnia dostajesz
odprawe w postaci grubszej gotówki i idziesz do pracy. He! Pracujesz
jakies 40 lat i poznajesz uroki zycia. Zaczynasz pic coraz wiecej
alkoholu, coraz czesciej chodzisz na imprezy no i coraz czesciej uprawiasz seks.
Jak juz masz to opanowane, jestes gotów zeby trafic na studia. Potem
idziesz do szkoly. Coraz mniej od ciebie wymagaja, masz coraz wiecej
czasu na zabawe. Robisz sie coraz mniejszy, az trafiasz do… hmm,
gdzie plywasz sobie przez 9 miesiecy wsluchujac sie w uspokajajacy rytm
bicia serca. A potem nagle Bec!! Twoje zycie konczy sie orgazmem. Amen.

No więc…

No więc nie zaczyna się zdania od ‚no więc’. No więc tak postanowiłem zacząć.

Jeśli się człowiek nudzi to najlepszą rozrywką są problemy w pracy. Potrafią dostarczyć zajęć i tematów do myslenia na długie tygodnie.

Od 1 stycznia pracuje w jednostce, która formalnie nie istnieje. Mam nadzieję, że za ten miesiąc pensję dostanę…

Mam znaleźć sobie nowe stanowisko pracy. Mam 2 oferty. Jedna, całkiem fajna, ale jeszcze trochę będzie trwało ustalanie co i jak. No i nie wiem tak do końca jak z tzw warunkami finansowymi. A druga oferta – mniej fajna. Owszem, przejście z 1/2 na cały etat. Ale pensja chyba nie będzie razy 2… No i, cholera jasna, muszę się zdecydowac w ciągu najbliższej godziny…

Ostatnie 2 miesiace to pasmo stresów i niezbyt przyjemnych niespodzianek. Wypowiedzenia wręczone współpracownikom w wigilię… Piękne, co? Bóle głowy, senność, krwotoki z nosa, zgaga. O to przyprawiła mnie wierchuszka.

Eh. Wydawałoby się, że pracuję w poważnej firmie. Ale to co się tu potrafi dziać to przypomina momentami burleskę. Pozostaje chyba tylko podążyć za dwoma cytatami: „…i tylko upić się warto” – aby oderwać się od tego całego szajsu; oraz „wszyscy jesteśmy śmiertelni do trzeciej półlitrówki” – aby jakoś przetrwać do końca kadencji…

No więc przyklepane. Rozwiązują moją jednostkę. Szefowa i sekretarka idą dziś odebrać wypowiedzenia. Mi wypowiedzenia nie dali – w kadrach stwierdzili, że na pewno znajdę coś innego na uczelni więc tylko zrobią przeniesienie…
Idę zaraz pogadać o nowym miejscu pracy. W sumie zapowiada się fajnie. Ciekawi ludzie. Mam z nimi kontakt od przeszło 1.5 roku i jakoś nie widzę pogiętych rozgrywek personalnych więc może będzie spokój…