No więc…
No więc nie zaczyna się zdania od ‚no więc’. No więc tak postanowiłem zacząć.
Jeśli się człowiek nudzi to najlepszą rozrywką są problemy w pracy. Potrafią dostarczyć zajęć i tematów do myslenia na długie tygodnie.
Od 1 stycznia pracuje w jednostce, która formalnie nie istnieje. Mam nadzieję, że za ten miesiąc pensję dostanę…
Mam znaleźć sobie nowe stanowisko pracy. Mam 2 oferty. Jedna, całkiem fajna, ale jeszcze trochę będzie trwało ustalanie co i jak. No i nie wiem tak do końca jak z tzw warunkami finansowymi. A druga oferta – mniej fajna. Owszem, przejście z 1/2 na cały etat. Ale pensja chyba nie będzie razy 2… No i, cholera jasna, muszę się zdecydowac w ciągu najbliższej godziny…
Ostatnie 2 miesiace to pasmo stresów i niezbyt przyjemnych niespodzianek. Wypowiedzenia wręczone współpracownikom w wigilię… Piękne, co? Bóle głowy, senność, krwotoki z nosa, zgaga. O to przyprawiła mnie wierchuszka.
Eh. Wydawałoby się, że pracuję w poważnej firmie. Ale to co się tu potrafi dziać to przypomina momentami burleskę. Pozostaje chyba tylko podążyć za dwoma cytatami: „…i tylko upić się warto” – aby oderwać się od tego całego szajsu; oraz „wszyscy jesteśmy śmiertelni do trzeciej półlitrówki” – aby jakoś przetrwać do końca kadencji…