Byliśmy. Już trochę odespane. Wrażenia – niesamowite.
Dużo luda – na tak dużej imprezie to jeszcze nie byłem. Organizatorzy twierdzą, że było 200k ludzi.
Niesamowity był spokój. Żadnych awantur, na terenie Przystanku ludzie uśmiechnięci, rozbawieni. Darcie ryja po piwsku, ale radosne, bez agresji. Spanie po pijaku – albo po prostu ze zmęczenia – gdzie popadnie. Nikogo to specjalnie nie dziwiło. Pokojowy patrol na bieżąco monitorował takich ludzi. W ogóle ludzików z PP było wszędzie pełno, a jednocześnie nie odczuwało się inwigilacji.
Strasznie dużo śmieci – wszystko się po prostu rzucało na ziemię. Ale jestem w stanie zrozumieć politykę śmieciową imprezy – nie da się w takich warunkach na bieżąco opróżniać śmietników. Trza wsio pozbierać po imprezie.
Władzom Kostrzyna należy się szacun za hostowanie tak wielkiej imprezy. Przyjęcie dziesięciokrotnie więcej ludzi, niż mieszka w mieście, to prawdziwe wyzwanie. Kupa policji, ale też poza kierowaniem ruchem to nawet specjalnie nie mieli co robić. Samo miasto praktycznie sparaliżowane przez przyjezdnych. Część ulic zamknięta dla ruchu kołowego, kolejki w sklepach spore, kolejki do toalet – straszne ;D
Impreza muzycznie niezła. Jurek Owsiak – jak zwykle – niesamowicie nakręcony i bardzo charyzmatyczny. Świetnie ciągnął ludzi do zabawy. Do tego zmuszał zespoły do bisów, nawet te bardzo oporne, takie jak Vader. Z ciekawych momentów z dreszczykiem – jak Vader nie chciał wrócić na scenę, Owsiak nakręcił widownię do wołania kapeli. Słowo „Vader” krzyczane przez kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt tysięcy ludzi, dobrze zsynchronizowane, pełne mocy – bezcenne.
Świetny był koncert 7 Tenorów z Orkiestrą MTM – dobry kontakt z publicznością, niesamowicie żywiołowa reakcja i niezłe zdziwienie śpiewaków – takiej reakcji w operze to raczej nie mieli.
Męska muzyka – klan Waglewskich – jak zwykle psychodelicznie i bardzo wciągająco.
I świetny koncert Clawfingera. Dobry kontakt z publicznością, muza bardzo mi się podobała. Ludzie reagowali bardzo energicznie, skakali, klaskali, krzyczeli, śpiewali. Pozostałe koncerty też niezłe, choć np Acid Drinkers czy The Stranglers – IMHO już się trochę zestarzeli ;P
Pewnie na dniach przesortuję fotki i wepchnę na serwer do przejrzenia.
Jeśli wszystko dobrze pójdzie to w przyszłym roku nie pojedziemy – mamy pewne plany ;P
Ale prawie na pewno – do zobaczenia na PW 2010!
Z całej relacji najbardziej interesujące są „pewne plany” :DDDDDD
Nie wiem (albo raczej domyślam się) jak Gosi się udało Cię do tego sprowadzić i jestem dla Niej pełen uznania…
BTW -> taka „kuleczka” u nogi sprawi że zamiast o „PW 2010” będziesz myślał o „JZ 2010 B”.
Podpowiedź do skrótu:
„owosunob 0102 ćiboraz kaj”
rowniez bylem, do szacuna dolicze jeszce medyczna strone imprezy z ktorej musialem skorzystac :D coz, raz na 3 woodstocki to i tak nie za duzo :D ale dla imprezy wielki szacun dla wszystkich organizatorow i odwiedzajacych :)
Najważniejsze, że udało się w całku wrócić do domu ;P
Zawinąłem do Ciebie na stronkę. Na fotach z IX kojarzę już tylko nauczycieli, i to też tylko paru… Eh. Czas szybko płynie.