W sobotę byliśmy na „Życie na podsłuchu”. Kawałek dobrego kina.
Ten film to prosty dowód na to, że można zrobić solidną opowieść, przykuwającą uwagę, pełną napięcia i zwrotów akcji bez wybuchów, pościgów i natrętnej golizny.
Film opowiada o czasach, które dla mnie są historią. Opisane wypadki dzieją się w czasach, które w mojej pamięci jeszcze nie funkcjonują. Siedziałem wpatrzony w ekran, pochłonięty całkowicie. Tak mniejwięcej od połowy filmu, kiedy w końcu mili starsi państwo w rzędzie przed nami raczyli zakończyć swoją debatę na temat akcji filmu. Gorzej niż na porankach…
Wracając do filmu – jak ktoś ma ochotę na kawałek solidnego kina, niebanalnego, zmuszającego do myślenia – polecam.